środa, 9 grudnia 2009

("Belle Epoque") Po naszemu bel epok.

Witam serdecznie niezwykle spragnione nowych wrażeń stale powiększające się grono wielbicieli blogaska. Dzieki Wam staniemy się celebrytami, będziemy znani i popularni, osobiście liczę na sędziowanie w telewizyjnym szoł "Po co mam talent". W dzisiejsza podróż zabiorę Państwa na głęboką prowincję tj. do Stargardu do restauracji "Belle Epoque". (czyt. bel epok i będzie prościej, co to znaczy? -> ich habe keine Ahnung -> co to znaczy? - nie mam pojęcia)

Lokal jest w miare świeży, liczy sobie zaledwie kilka miesięcy starości. Na stronie internetowej (adres będzie u dołu) czytamy m.in. kąpiele w kisielu, wojna francusko-pruska, tarzanie w musztardzie, wystrój z epoki, nacieranie oliwką, pierwsza wojna światowa. Innymi słowy ma być stylowo i nastrojowo. Nie wszystko co wymieniłem to prawda, ale wystrój faktycznie jest klimatyczny w pewnym z góry ustalonym temacie przełomu iksiiks/iksiks wu (XIX/XX w.) : buro-brązowo-błyszczący.

Restauracja, jak na prowincję może pochwalić się zacnym obłożeniem, na szczęście na moje trzy pobyty tutaj (dlaczego trzy to się okaże później) miejsce udało się zdobyć bez problemów. No i niestety tutaj zderzamy z największą wadą lokalu, mianowicie jego obsługą. Najprościej można to ująć w następujący sposób - lenistwo pań obsługujących zdecydowanie dorówuje ich urodzie, całe szczęście, że nieco ustępują paniom ze szczecińskiego "Milano". (na razie nikt nie gromi mistrzyń, to pewnie przez te elektroniczne gadżety, z którymi biegały) No cóż, panie nie odgadują życzeń, bezszelestnie nie znajdują się przy stoliku itd. Mówi się trudno. Trudno.

Jak wspomniałem przed chwilą lokal zwiedziłem 10(w systemie trójkowym) razy. Z tego prostego powodu, że jest tam tylko sqr((5^2)-(4^2)) dań z ryb. (Lansik musi byc) Na przystawkę miałem przyjemność konsumować bruszczettę, (szybkie spojrzenie w wikipedię) jako przystawka sprawdza się znakomicie, natychmiast chce nam się jeść.

Teraz zaprezentuje wszystkie dania rybne z rego lokalu (co ma rozumieć sprawi to, że więcej o tym lokalu nie wspomne)
- Łosoś z grilla zdjęty, w maśle ziołowym skąpany (z ryżem): łośoś bardzo dobry o umiarkowanej intensywności smaku (odsyłam do pseudowykładu kilka wpisów wcześniej), lekko różowy, a najlepszy był ryż.
- Dorsz pieczony z szynką parmeńską z ratatuj(kolejne zerknięcie w wikipedię) oraz pieczonymi ziemniakami: dorsz to jedna z najsmaczniejszych ryb, jego morskość w smaku jest bardzo charakterystyczna, tutaj jeszcze moim skromnym zdaniem doskonale komponuje się szynką parmeńską (też o bardzo charakterystycznym smaku), leciutko pikantne ratatuj wzmaga jeszcze pozornie chaotyczną kakofonię doznań smakowych; to danie ustępuje tylko maestrii "Chiefa" - polecam. Pieczone ziemniaki bardzo dobre, ale to danie nie potrzebuje dodatku dla poprawienia smaku. Gdybym był pokemonem powiedziałbym, że jest to Pikaczu wszystkich dań.
- Dorada z pieca z ryżem: danie dobre dla początkujących amatorów ryb, smak niezwykle delikatny oraz wysublimowany sięgający górnych rejestrów doznań rybnych - czytaj musimy się skupić by wydobyć smak z tego co przeżuwamy. Polecam również dlatego gdyż można nieco pouczyć się wyjmowania ości za pomocą noża i widelca w ten sposób aby dyskretnie pomóc sobie palcami i nikt tego nie zauważył.

Deser - oto przed państwem Bomba Kaloryczna Dekady, Deser Nad Desery, To W Czym Chciałbym Się Taplać Jak Już Trafię Do Raju Po Walce Z Niewiernymi Plus Siedemdziesiąt Dwie Hurysy. Deser doskonały, perfekcja smaku - Biała Dama, gałka lodów wymieszana z gorącym kakałkiem (nie pukać!) . Po konsumpcji czegoś takiego Pikaczu zamieniłby się w Megagrzmotozorda od razu. Ten deser mili państwo zaniesie pokój na Bliski Wschód, poskromi kurzą, mysią, borsuczą czy lamią grypę i zlikwiduje podatki. Jak ktoś jeszcze nie próbował to nim gardze i pomiatam.

Czy może być coś jeszcze lepszego? Oczywiście, że może. Toaleta - duża przestronna, muszla lekko obniżona (ułatwienie dla niepełnosprawnych), wygodna zdecydowanie najlepsza na której siedzialem (wrażenie balansowania - nie chodzi o wygode chodzi o doznania, prawda?). Papier nieszary o fakturze miłej w dotyku pod warunkiem, że nie będziemy wtykać do sobie do ucha.

Reasumując: papu - Pikaczu, obsługa - Krowon, wystrój - Żubron, ceny - Łosion. (To są oczywiście nazwy pokemonów)

Jeść czy nie jeść: Jeść, Biała Dama

Linka do bel epok: http://www.belle-epoque.pl/

1 komentarz:

  1. W ramach uzupełnienia twojego komentarza o rybkach, trochę napiszę o mięsku :)

    Do skosztowania polecam Pieczoną kieszeń z kurczaka i Sznycel Panzerotto - mniam, a z daleka lepiej się trzymać od mozaiki drobiowej, mielone mięsko kurczaka z warzywami, jak można zrobić coś takiego apetycznemu kurczaczkowi :(
    Za to pieczone ziemniaczki poezja w ustach dla wielbicieli naszej narodowej potrawy.

    Deserek faktycznie bomba kaloryczna ale jaka pyszna szczególnie po wizycie w siłowni :)))))

    OdpowiedzUsuń