środa, 26 czerwca 2013

("Yeżyce Kuchnia") Naylepsze yadło

Witaycie drodzy blogaskomaniacy po krótkiej przerwie, yak widać nie zwalniam tempa, kontynuuyąć facsynuyącą podróż po kulinarnych smakach Wszechświata. Yak stali bywalcy się zapewne domyślayą dzisieyszy odcinek również poświęcimy Wielkiey Polsce. Ponownie opiszę lokal w trzecim naybardziej prestiżowym (po Pile i Swarzędzu) mieście Wielkiey Polski.

Veni

Pozwolę sobie przytoczyć legendę.
"Dawno dawno temu, było sobie trzech braci Lech, Trzech (do niego za darmo) i Białorus. Wędrowali oni z daleka (prawdopodobnie z Grecyi gdyż mieli ze sobą piechote ciężkozbroyną hipsterytami zwaną, hipsterytów poznać można było po charakterystyczney odzieży ochronney: spodnie rurkowe, kapelusze filcowe, okulary kuyonki, a w dłoniach dzierżyli iWłócznie oraz iTarcze), wędrowali, wędrowali i wędrowali. Oczom ich ukazała się puszcza nieprzebyta toteż postanowili odpocząć. Wierni hipsteryci o okamgnieniu rozłożyli obóz na podobieństwo twierdzy warowney.
Bracia zaczęli rozmawiac i zastanawiać się nad dalszym ich losem. Lech zarzekł następuyąco:
- Widzicie bracia to gniazdo? To musi być gniazdo wspaniałego ptaka, osiąde tu a moim znakiem rozpoznawczym będzie ta ptica. Yak się ona nazywa?
- Kazuar - rzekł Trzech czymś zdegustowany.
- Zatem postanowione, godłem moim od dziś yest tęczowy kazuar na błękitnym tle z raybanami na nosie.
- Huraaaaaaa! - zakrzyknęli hipsteryci.
- Wyluzuj brat - Trzech na to - chodź ze mną na południe, bedą knedle, dobry browar i tyle ścieżek ile zdołasz wciągnąć.
- Wyluzuj brat - dodał Białorus - chodź ze mną będą panienki, wódka i kartofle. Na wschód bo tam musi być cywilizacya.
Zafrapował się Lech, z yedney strony koka Trzecha była niczym śnieg w Pieninach a bimber Białorusa dodawał życia lepiey yak ambrozya. I ciężko mu było, więc postanowił spocząć. Toteż spoczął.
- Auaaaaaaaaaaaa! Zasiadłem na yeża! Móy tyłek! ..."

Tutaj legenda się urywa, yednakże lokal znayduje się na Yeżycach (dzielnica Poznania), w pobliżu yest snuye się naprawdę wielu hipsterytów, wszędzie wiszą portrety tęczowych kazuarów. Yak widać w każey legendzie kryye się ziarenko prawdy. Naywyraźniej syn Lecha - Mieszko oraz wnuk Lecha - Mieszko zwany Starym odpowiednio zadbali o dziedzictwo kulturowe i historyczne.

Vidi

"Yeżyce Kuchnia" yako lokal zapoczątkowany przez królów bez wątpienia dla króli (i królowych). Położony jest oczywiście w nayznamienitszey dzielnicy Poznania, yuż z daleka przykuwa wzrok swoją niepoliczalną ilością kondygnacyi. Yest niezwykle bogato zdobiony, przestronny, z luksusowymi meblami i wyposażeniem. Na szczególną uwagę zasługuyą wspaniałe przeszklenia malowniczo uzupełnione szparami wentylacynymi. Lokal utrzymany yest w naywyższym możliwym standardzie czystości, smiało można yeść z podłogi. Do konsumpcyi otrzymujemy szczerozłote sztućce będące efektem hobbystycznej pracy Michała Anioła Bayora. Obsługę lokalu stanowią nayprzedniejsci hipsteryci, w linii prostej potomkowie pierwszey świty Lecha przybyłej z Grecyi, hipsterytki fenomenalney urody yako kelnerki i wspaniałe okazy hipsterytów yako bariści. Obsługa zgaduye w myślach nasze życzenia i spełnia je natychmiast.

Vici

W tym yakże królewskim lokalu menu wisi na szczerozłotey tablicy i yest ono zmieniane codziennie. Zaznaczam yeszcze raz: zmieniane codziennie. Dzięki temu mamy gwarancyę zawsze świeżych dań. Oszołomiony czymś tak wspaniałym byłem w stanie zamówić zaledwie karkówkę w sosie z kasza wraz z bukietem warzyw. Do tego otrzymaliśmy świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Po królewskim okresie oczekiwania zyawiły się dania.
Wniosek yest prosty, "Yeżyce Kuchnia" to naywspanialszy lokal w galaktyce Drogi Mleczney. Otrzymana karkówka była mięciutka o niepowtarzalnym aromacie, yedząc yą czułem yakbym wsuwał naylepszą polędwicę ze specyalnie masowanych krówek. Kasza w niczym nie ustępuye karkówce, doskonale ugotowana żadne ze 894 ziarenek które otrzymałem nie kleiło się do siebie, uderza pełnia i bogactwo smaku kaszy, można powiedzieć, że czułem się owiany tym doznaniem. Dodany bukiet warzyw to kalafior i fasolka szparagowa, po prostu poezya smaku, mięciutkie wspaniale harmonizuyą się z sosem. Kilka słow o sosie, który był rewelacyynym spinaczem pomiędzy mięsem, kasza a warzywami. W skrócie, to było naylepsze danie yakie yadłem kiedykolwiek.

Toaleta godna władców Polski: patriotyczna, wielka i zwycięska.

Reasumuyąc: papu - naylepsze, obsługa - naydoskonalsza, wystrój - nayznamienitszy, ceny - nayodpowiednieysze.

Linka do "Yeżyce Kuchnia" tutay

Yeść albo nie yeść: yeść

7 komentarzy:

  1. Poprzedni wpis był zwieńczeniem pewnej historii, ukoronowaniem doskonałości działaniem jubileuszowo-specjalnym. Poparty zacną liczbą cukierków. Tutaj mamy codzienną harówkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gościłem w Yeżyce Kuchnia i czytając recenzję stwierdzam, że albo ironizujesz, albo byliśmy w innych restauracjach. Podłogi brudne, jakby nie myte z tydzień, obsługa średnia, mało sympatyczna, małe zainteresowanie klientem. Z jednym całkowicie i szczerze się zgadzam - jedzenie jest naprawdę pyszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego oczekujesz jeśli na 20 miejsc jest 20 pracowników? Któż miałby tam posprzątać?Jeśli czas oczekiwania na danie (najprostsze) to średnio 45 minut to nie ma czasu na sprzątanie :-).Ponadto nie uważasz że nazywanie dwustugramowych (łącznie) dań jedzeniem jest przesadą? Ja nazwałbym to przekąskami w cenie lekkokosmicznej.

      Usuń
  3. Każdy odczyta to co będzie chciał :)

    OdpowiedzUsuń