poniedziałek, 17 czerwca 2013

("Papavero") Lói Żak Mari Dager

W Imię Boga Wszechomogącego! Witajcie, witajcie jakże mnie drodzy blogaskomaniacy! Niczym Gosia Andrzejewicz z popiołów, tako i ja zaszczycam świat Internetu swą aurą niesamowitości. Lata mijają, wpisów przybywa, liczba osób czytających blogaska, właśnie przekroczyła 840 000 (słownie: osiemset czterdzieści tysięcy). Na marginesie dodam, że 840 000 to jest dokładna liczba larw jedwabnika, która mieści się w jednym akrze sześciennym prosa syczuańskiego, co przy okazji stanowi jednostkę SI światłości czółenka ruchomego. Popularność blogaska jest jak widać olbrzymia, toteż zastanawiałem się jak uczcić to wydarzenie, po długim naprawdę długim procesie myślowym, doznałem zwyczajowego w takich przypadkach olśnienia. Teraz proszę o nieregulowanie odbiorników, gdyż nastąpią duże litery: ODCINEK SPECJALNY (aka Speszjal Łan). Drodzy blogaskomaniacy, specjalnie dla Was, dla setek tysięcy Was, w tym odcinku nieustającej podróży, stwierdziłem że czas popuścić wszelkie hamulce, że czas zabłysnąć, że czas nawet zrobić zdjęcie jedzenia! Zawracam uwagę na oryginalność pomysłu, gdyż nikt jeszcze nie wpadł na pomysł by na wieki utrwalić arcydzieła sztuki kulinarnej. Przewiduję, że będzie to trend, który się przyjmie więc drodzy blogaskomaniacy, pamiętajcie kto to rozpoczął. W imię nieustającej chwały Gosi Andrzejewicz i zespołu Weekend!

Veni

W odcinku specjalnym chciałbym Was drodzy blogaskomaniacy, zabrać do trzeciego (po Pile i Swarzędzu) najbardziej prestiżowego miasta WielkiejPolski, znaczy się do Poznania. W tymże Poznaniu, przy ulicy 3 Maja (gdzie konstytucja na pewno rozpoczynała się właściwym wersem) przycupnął sobie lokal o wiele mówiącej nazwie "Papavero". Nie będę ukrywać, że ówże lokal najlepiej znaleźć wsiadając do dorożki i mówiąc - do "Papavero" poproszę. (Dla niewtajemniczonych - dorożka to kołowy środek lokomocji napędzamy koniem lub końmi, często pachnący przetrawionym owsem). Na pierwszy rzut oka lokal zapowiada się okazale, ciesząc oko szerokim frontonem, gdzie niczem krogulec zwisa okazaly szyld informujący. Tutaj blogaskomaniacy należy się Wam dodatkowe objaśnienie gdyż wraz ze mną na degustację udali się:
- znana znakomitość, gitarzysta jednego z najpopularniejszych krajowych zespołów muzyki popularniejszej, rozpoznawany nie tylko w kraju ale i zagranico,
- może niekoniecznie znana szerszym masom, ale za to bardzo wpływowa szara eminencja działająca w branży kosmetycznej i pokrewnych.
Jak sami rozumiecie drodzy czytelnicy zostałem poproszony o zachowanie anonimowości mych szlachetnych gości i to życzenie będzie spełnione.

Vidi

Szeroki fronton skłania do marzeń o gargantuiczności "Papavero", ale to rajska świątynia ułudy. Lokal jest niewielki, za to upakowany dodatkami, Konstantynopol przy "Papavero" to tani sklep z błyskotkami dla turystów. Wystrój po prostu ocieka, od wyrafinowanych żyrandoli po liczbę dodatków, na parapetach, stołach czy innych imponderabiliach. Sztućcami możemy operować bez obaw, są one masy umiarkowanej. Naczynia otrzymujemy duże, białe i głównie okrągłe. Ważną cechą "Papavero" jest fakt bycia obsługiwanym przez dwóch kelnerów, którzy oczywiście pojawiają się natychmiast i są gotowi spełnić każde nasze kulinarne marzenie (w limitach meniu oczywiście). Po złożeniu zamówienia otrzymujemy gorące bułeczki wraz z masłem czosknowym oraz pastami z oliwek do przekąszenia (i dodatkowym kompletem sztućcow do obsługi). Na same dania czeka się rozsądną ilość czasu, tak aby nabrać podejrzeń, że dania jednak będą świeże.

Vini

Ale dość już tej gry wstępnej (jak powie 99% mężczyzn), czas przejść do rzeczy, głównego celu podrózy, runa dla Jazona i jego Argonautów. Papu w papu, ponieważ jest to ODCINEK SPECJALNY, specjalnie dla Was drodzy blogaskomaniacy, sięgam wraz z zaproszonymi znakomitościami po specjalne dania. Czeka Was ekstaza lingwinistyczno-kulinarno-optyczna, więc zapnijcie pasy, wielbiciele (każden jeden z ośmiuset czterdziestu tysięcy z Was).

Zamówiliśmy (nazwy dań za kartą): 

Przystawki:
 - Mozzarella z pomidorami i prażonymi orzechami pistacjowymi
z domowym pesto ze świeżej bazylii
- Grillowana polędwiczka sarnia marynowana w Calvadosie i miodzie wrzosowym, podana na pasztecie sarnim w orzechach laskowych oraz bukiecie sałat
- Ośmiornica z pietruszkową oliwą, układana na grillowanych pomidorach
z aromatem pieczonego czosnku
Zuppy:
- Zuppa grzybowa z domowymi łazankami i kremową śmietanką 
- Zuppa serowa z pszennymi grzankami i szczypiorkiem 

Dania główne:
- Przepiórka macerowana szałwią i skórką cytryny  podana na brioszy ze szpinakowymi kopytkami, buraczkami glazurowanymi winem i pomarańczami oraz chutney truskawkowo- imbirowym
- Pieczony filet z gęsi macerowany Guinnessem i ziołami, podany z ciepłą sałatką ziemniaczaną skrapianą dipem na bazie piwa typu lager
- Stek z polędwicy amerykańskiej (300g) według oryginalnej receptury, serwowany z pieczonym ziemniakiem faszerowanym twarożkiem, układany na warzywach z sosem Porto
Desery:
- Crème brule
- Różowy sorbet truskawkowy z Cointreau
- Kulka lodów waniliowych w oryginalnym sosie zabaione na winie Marsala
Adnotacja ku przystawkom.
 Tak mili Państwo witajcie w epoce Internetu, Lói Żak Mari Dager wiedział, że jego wynalazek w końcu przysłuzy się do czegoś pożytecznego. Oto zdjęcie smażonej ośmiornicy, wprawne oko obserwatora rozróżni przyssawki na macce. Jak smakuje smażona ośmiornica? Jak delikatniejsze smażone kurczę, co czyni ją znakomitą przystawką oraz wdzięcznym tematem do polecenia.


Sarnina na pasztecie z sarniny, w ramach wyjaśnienia - przy potrawach zamówionych przez mych zacnych gości zaszczyt recenzji pozostawiam im, ograniczę się tylko do dosłownego cytatu. W tym przypadku on brzmiał: "Na Trygława, niech ma córa, historia, Bog i przyszłość mi wybaczy, ale nawet jak Dżastin Bajber zawładnie twym sercem córuniu to rozkosz tego dania spowoduje, że ból mój zaniknie". True story.




Tutaj mamy mozarellę w pomidorach, jako że jest to danie mało wykwintne i lanserskie, pominę je milczeniem.

Adnotacja ku zuppom
Zuppy są mało fotogeniczne, to fakt. Obrana przeze mnie i jedną ze znakomitości zuppa grzybowa okazała się najsłabszym elementem naszej uczty. Rzekomo grzybowa, okazała się być podgrzaną śmietaną, w której pływało coś na podobieństwo herbatników (rzeczone łazanki). Brrrrr. Ażeby zapobiec złym myślom co to lokalu pozwolę teraz przytoczyć słowa (na zasadzie idealnego cytatu) słowa drugiej znakomitości dotyczące zupy serowej w formie eseju fizoloficznego. "Tako rzekł Zaratustra: kobieto idę do Ciebie z batem, ale dlaczego, no dlaczego? Ty bura samico psa! Zjadłbym zupę serową, ale ta twoja breja nie jest godna nadczłowieka. Idę do "Papavero"! Howgh!". Jak wiemy Zaratustra był Indianinem.

Adnotacja ku daniom głównym


Jak widać na powyższym obrazku, został on profesjonalnie zmieniony tak aby zachować anonimowość jednego z biesiadujących. Do tego celu użyto równie profesjonalnego graficznego narzędzia dysponującymi odpowiednio profesjonalnymi opcjami do osiągnięcia zamierzonego efektu.
"Pan Pirat" konsumuje hamerykańskiego steka z polędwicy (dobrze wypieczonego) wraz z obłędnym sosem pieczeniowym i muszę powiedzieć, że bardzo mi smakował. Jako dodatki otrzymujemy dwa pieczone ziemniaki o wielkości jąder Szatana, bogato tapetowane znakomitym i delikatnym sosem jogurtowym. To danie zasługuje na wielki RISPEKT.


 (filet z gęsi)


Wiernie odtworzona opinia znakomitości jedzącej danie : "W imię Boga Wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i Ziemi, wszystkich rzeczy realnych i nierealnych! Na cześć Ojca mego i Matki mojej! Po konsumpcji tego tak wspaniałego dania ostatecznie porzucam paradygmat obiektowy! Howgh!". Jak wiemy paradygmat obiektowy jest Indianinem. True story.

(przepiórka)

Po raz kolejny przytoczę dosłowny cytat ze znakomitości: "Exegi monumentum aere perennius. Tysiącletnia Rzesza może i miała dwanaście lat, ale to danie jest mostem-pomnikiem, dzięki któremu suchą stopą dostaniemy się na Morze Spokoju i to jeszcze w tym milenium." True story.

Adnotacja ku deserom

(kremebróle)


(mus truskawkowy z zabajone w tle)

W przypadku deserów opinie mych szlachetnych współbiesiadników już skrócę, gdyż ich promieniujące pochwały zaczęły być synkopowane już. Toteż strzeszczona opinia dotycząca kremebrule brzmi: "dobre!", natomiast musu:"miażdżone truskawki z mrożonym płynem". Czytelnicy wybaczą, ale wierszowany utwór w formacie sonetu na cześć chłodnych truskawek to zbyt wiele nawet i dla mnie. Kulka lodów w sosie zabajone to wariacja w temacie "Białej damy", w miejscu czekolady jest sos zabajone - wciąż pyszne!

Całość biesiady została podlana absolutnie kosmicznym winem Amarone della Valpolicella Classico. I powiem wam drodzy blogaskomaniacy wino to o pieknym połyskliwym kolorze rubinu z refleksami fioletu o aromacie dojrzałych śliwek, wiśni z akcentami rodzynek i czekolady z delikatnym finiszem wanilii i wyprawionej skóry (z konia zapewne), zasługuje tylko i wyłącznie na pochwały.

Toaleta w lokalu na zasadzie kontrastu, w porównaniu do wnętrza konsumpcyjnego znalazłaby uznanie u Spartan. Jedyny niewybaczalny błąd to papier wiszący w odwrotną stronę, na szczeście szybko zostało to skorygowane.

Reasumując: papu, wystrój i obsługa na poziomie olimpijskim.
W podsumowaniu celowo pominąłem zwyczajowe kwieciste metafory, gdyż "Papavero" to jedyny znany mnie lokal gdzie zapłatę przyjmuja w cukierkach.

True story.

Jeść czy nie jeść: Zbierać cukierki i jeść!

Linka do "Papavero" tutaj.

P.S. Niechaj mnie stali czytelnicy wybaczą za absencję ryb, epicka legendarność wydarzenia oraz wybór czerwonego wina zmusiły mnie do takiego a nie innego wyboru, zaledwie ośmiornica musi wystarczyć. Howgh!

2 komentarze:

  1. W branży kosmetycznej działa firma o podobnej nazwie, ale w niej żadnych wpływów nie mam mimo mej szarości i eminenckości.

    OdpowiedzUsuń
  2. 23 year-old Clinical Specialist Werner Hassall, hailing from Lakefield enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Gaming. Took a trip to St Mary's Cathedral and St Michael's Church at Hildesheim and drives a Ferrari 400 Superamerica. moj blog

    OdpowiedzUsuń